środa, 7 maja 2014

senny remanent inspirowany snem

Czasem mam taki sen że po obudzeniu nie mogę spać, ten blog powstał by zapisywać takie właśnie sny, żeby później móc w spokoju zasnąć. A jednak jego formuła przestała mnie cieszyć, ten pomysł że jest świat snu w którym śnię że jestem motylem i świat snu motyla w którym motyl śni że jest mną... to w sumie ograniczające, brakuje mi kanału w którym pisałbym o moich zajawkach. Mój sen który dziś miałem uzmysłowił mi że mogę pisać tutaj o nich, bo poprzez nie przecież śnię na jawie. Jeszcze nie wiem jak ale zmienię ten blog, bo jeśli się bliżej przyjrzeć to ja ciągle żyję snami Ale do rzeczy, mój dzisiejszy sen był wyrazem tęsknoty za paczką przyjaciół. miał miejsce nocą w parku na jakimś cichym koncercie, była tu moja siostra, wszyscy siedzieli na kocykach i opowiadali kolejno swoje problemy a były one cudownie skomplikowane, to echo książki jaką czytam, Ości Karpowicza, pamiętam że problemy sięgały absurdów, jakaś dziewczyna zwierzała się grupie że jest psem i że nauczyła się nawet aportować, żeby w pełni zaakceptować swoją inność, i faktycznie wyglądała jak pies, tylko że miała furażerkę z czerwoną gwiazdą na głowie... obudziłem się w momencie gdy poczułem więź z tymi ludźmi i postanowiłem im powiedzieć o swoich problemach, a raczej o tym jednym banalnym, schizie, w dodatku skutecznie zaleczonym i historycznym. A jakie obecnie mam zajawki? Gdybym powiedział wprost uznalibyście że zachorowałem znowu i faktycznie, jak kiedyś w psychozie planuję jak oddziaływać na ludzi na masową skalę... mam nadzieję że znajdę sposób żeby Wam o tym opowiedzieć tutaj, bez sensu robić nowy blog, i go rozkręcać, nie mam na to energii. Za oknem słońce, już dziś nie zasnę, przesyłam ciepłą energię z budzącej się Starej Miłosny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz