poniedziałek, 14 stycznia 2013
niebo
Wreszcie umarłem i trafiłem do czyśćca, podróżuję do niego po ruchomych schodach, witają mnie upudrowane damy, okazuje się że czyściec to szpital psychiatryczny z bardzo niestabilnymi chorymi, bez sanitariuszy, trudna rada, muszę jakoś wytrzymać, dostaję posadę śpiewaka, przy czym nikt mi nie klaszcze, wszyscy mnie wygwizdują. Odbębniam karę i trafiam z powrotem na ziemię, żyję trochę i tym razem trafiam do nieba, niestety podróżuję do niego po tych samych ruchomych schodach "o nie, znowu tu jestem" wołam, witają mnie te same upudrowane damy, tylko jeszcze bardziej niestabilni tu wszyscy są i jeszcze bardziej złośliwi. Znowu jestem śpiewakiem, wychodzę na scenę i śpiewam, wszędzie gwizdy, "och dziękuję kochana publiczności" mówię udając że mi klaszczą "jesteście wspaniali", grad ogryzków spycha mnie do piwnicy, niebo przypomina architektonicznie mój ogólniak, "jesteście wspaniali" powtarzam, "dziękuję", jestem nastawiony na przetrwanie w tym szpitalu "a ty za co dziękujesz" pyta głos jakiejś dziewczyny zza drzwi "za życie zmarnowane na nudę" odpowiadam "jak to, to do kina nie chodziłeś?" ten głos jest mi życzliwy, myślę że jest to chora dziewczyna z którą w tym niebie się zaprzyjaźnię, budzę się...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz