środa, 24 października 2012

Afrykańska kontrabanda

Działamy w afrykańskim ruchu oporu, mamy jakieś siedemnaście lat, rzecz się dzieje w zielonej salce z lamperią, poczekalni, która ma jedno okienko zakratowane, przez nie przerzucamy kontrabandę. Pomieszczenie trochę jak poczekalnia ośrodka zdrowia w Wesołej. Dużo ludzi, czekam w kolejce, razem ze mną Jacek M. dzielny partyzant. Wspólnie odkryliśmy magiczne właściwości pewnego zdania, dzięki któremu możemy transportować ludzi przez okienko, Jacek mówi że nie spodziewał się, że dorosłość przyniesie mu taki sposób zarobkowania. Moja kolej na szmuglowanie. Podchodzę z Jackiem do okienka i mówię magiczne słowo, on znika i czuję na brzuchu jak coś kopie, jakbym był w ciąży, rozumiem ten sygnał, odchodzę spod okienka i z mojego brzucha, jak spod peleryny niewidki wychodzi młoda Afrykanka i nerwowo przegląda gazetę przy stoliku. Co tak naprawdę szmuglujemy? Jaka nam grozi kara? Czy to ma związek z narkotykami? Co się właśnie stało? Z tymi pytaniami budzę się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz