środa, 6 lutego 2013

szajka wibrujących dziewczynek

Jestem na wczasach, zwiedzam ogromne zamczysko nocą. Podróżuję z bandą hippisów chyba bierzemy jakieś grzybki, idziemy coraz wyżej pozdrawiamy grupki innych hipisów schodzące z zamku, po pewnym czasie zostaję sam na drewnianej konstrukcji u szczytu zamku, chodzi się tu po linkach, jest to wyjątkowo niebezpieczne, opisany jest system ewakuacji poprzez spadanie, jakoś udaje mi się odejść z tego niebezpiecznego miejsca i schodzę do podnóża zamku, wychodzę na bitą ulicę a tam wizja grzybkowa, te kolory, ludzie przeróżni patrzą sie na siebie urzeczeni. Patrzymy się na siebie z piękną dziewczyną, zagaduję do niej o niesamowitości tego miejsca, gadamy sobie, ale przeszkadza nam dziecko, dziewczynka, odpędzamy ją, prawdopodobnie jakaś naciągaczka, dziewczynka robi się natarczywa, popycha mnie w tłumek dziewczynek, czuję się osaczony, oplata się dookoła mojej nogi i podskakuję wprawiając mnie w rezonans "Ludzie, ta dziewczynka zwariowała" krzyczę ostatkiem świadomości, budzę się zlany potem...

1 komentarz:

  1. Przypomina mi to trochę Castle Party w Bolkowie... tylko bez grzybków :)

    OdpowiedzUsuń